トップページニュース・読み物>ポーランド料理がベルリンを席巻

オンラインストア
Amazon

Yahoo! ショッピング

楽天

ホテル予約
るるぶトラベル

JTB

トリップアドバイザー

Hotels.com

Polska kuchnia podbija Berlin. "Polish fusion"

Na najważniejszym berlińskim festiwalu kulinarnym Berlin Food Week nie zabrakło polskich akcentów.

● Mijają cztery lata od pierwszej "polskiej kolacji czwartkowej" w Berlinie

● W mieście działa od lat co najmniej kilka barów z polskim jedzeniem

● Założycielka popularnego klubu kolacyjnego Polish Thursday Dinners podkreśla, że jej działalność ma na celu m.in. walkę ze stereotypami

Jednym z ciekawszych wydarzeń tegorocznej edycji była wielka kolacja "KüchenSpiele" w Kaufhaus Jandorf prezentująca najbardziej nowatorskie zjawiska gastronomiczne w Berlinie. Do udziału zaproszeni zostali m.in. organizatorzy klubu kolacyjnego Purgal & Kelm, założyciel wędzarni Glut & Späne Landräucherei, kucharze z foodtracku Bunsmobile i szefowa ciastkarni Patisseriemanufaktur. Wieczór w formule tzw. food clashu polegał na przygotowaniu wspólnie wykwintnych pięciu dań dla ponad 150 gości, a całość poprowadziła znana z niemieckiej telewizji kucharka Felicitas Then. Flavia Borawska, reprezentująca Polish Thursday Dinners, podała puree z kalafiora i drożdży, z dodatkiem tymianku oraz z salsefią, piklowanymi ziarnami gorczycy, ogórkiem kiszonym i liściem kwiatu kalafiora. – W tym daniu było wiele ciekawych smaków, a przede wszystkim czuć było w nim Polskę – tłumaczy Julia Bosski. – Chociaż wiele osób wciąż myśli o naszym kraju stereotypami i prezenterka dziwiła się, dlaczego nie podałyśmy mięsa – dodaje. Założycielka popularnego klubu kolacyjnego Polish Thursday Dinners podkreśla, że jej działalność ma na celu walkę z tego typu stereotypami i pokazanie prawdziwej różnorodności polskiej kuchni.

W listopadzie 2017 mijają cztery lata od pierwszej "polskiej kolacji czwartkowej" w Berlinie. Julia wspomina tamto wydarzenie jako amatorskie i stresujące, ale koniec końców bardzo udane. Chętni do udziału w domowej uczcie zgłosili się na Facebooku, a przyciągnęło ich typowo polskie menu złożone z żurku, pierogów, ogórków, gruszek w occie, do tego jeszcze nalewka domowej roboty i szarlotka. – Miałam wtedy 21 lat, razem z moim przyjacielem Donaldem byliśmy jeszcze dzieciakami i chcieliśmy zrobić coś fajnego – wspomina. – Przez pierwszy rok organizowaliśmy kolacje głównie dla znajomych. Jednak szybko zwróciliśmy na siebie uwagę, bo była to pierwsza taka polska inicjatywa po Klubie Polskich Nieudaczników – wyjaśnia.
Z czasem Polish Thursday Dinners zaczęły odbywać się z większą regularnością, średnio dwa razy w miesiącu, w różnych miejscach, od prywatnych mieszkań, przez wynajęte restauracje, po eleganckie galerie. Poszerzyło się również grono uczestników o berlińczyków różnej narodowości i turystów z całego świata. Największy przełom nastąpił w ubiegłym roku po artykule na wpływowym blogu "Freunde von Freunden" oraz dzięki tekstom w prasie w związku z jubileuszem 25-lecia traktatu o współpracy polsko-niemieckiej.

W Berlinie działa od lat co najmniej kilka barów z polskim jedzeniem oraz sklepów z produktami spożywczymi z Polski. Sukces przedsięwzięcia Julii Bosski związany jest jednak bardziej z napływem od początku dekady zupełnie nowej emigracji. – Kiedy przyjechałam do Berlina 7 lat temu, byłam strasznie zgorzkniała i negatywnie nastawiona do Polski. Nie chciałam mieć nic wspólnego z tym krajem i z tą mentalnością – wspomina. – Jednak wkrótce zaczęłam sobie uświadamiać pewne sprawy i pomyślałam, dlaczego negować moją tożsamość? Jest wiele świetnych rzeczy z polskiej kultury i kuchni, które mogę promować – dodaje.
Jako przykłady podobnej działalności młodych berlińczyków z Polski wskazuje popularne foodtracki "Pan Kowalski" oraz hipsterski bar "Tak Tak", gdzie można kupić pierogi o wielu zaskakujących smakach. Oprócz tego w lodziarni "Oak and Ice" w dzielicy Prenzlauer Berg sprzedawane są polskie lody, a w kawiarni "Bona Kollektiv" na Neukölln miód i lemoniada. Jednocześnie w ostatnich latach wiele zmieniło się również w podejściu do jedzenia w Polsce, dokąd dotarła moda na tzw. street food, czyli dania podawane na szybko, ale przygotowywane ze świeżych składników, czy targi żywności, na których można kupić lokalne produkty oraz warzywa i owoce z ekologicznych upraw.

Od ubiegłego roku Julia interesuje się głównie "nową falą polskiej kuchni" i stawia sobie za cel promowanie utalentowanych szefów kuchni oraz rozwijanie stylu "Polish fusion". – Przeczytałam niedawno na święta tekst Macieja Nowickiego, szefa kuchni Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie, o tym, że majonez i kiełbasa stały się u nas popularne dopiero w okresie PRL – tłumaczy. – Kiedyś Polska była na mapie od Bałtyku do Odessy i docierały do nas wpływy z różnych stron świata. Kuchnia była również różnorodna w zależności od regionu. Podczas obiadów czwartkowych staram się, żeby goście pytali o Polskę, o naszą kulturę i historię. Jedzenie jest czymś, co wszyscy lubią, więc łatwiej jest zwrócić uwagę na te tematy poprzez jedzenie – zapewnia.
W najbliższych miesiącach Julia planuje dalszą wymianę między szefami kuchni z Berlina i Warszawy, a w przyszłym roku chciałaby dalej promować polską kuchnię w Anglii i w Stanach Zjednoczonych.

コメント(一部抜粋)


・ Niemiecka kuchnia to szajs ,Polska kuchnia jest pyszna ruznorodna i ze smakiem ,niemiaszkowa nie ma smaku ,wiele potraw w niemiaszkowej jest zywcem zapozyczonych z Polskich dan i potraw ale i tak nie jest to ten smak .W anglii zaczeli podrabiac niektore polskie produkty zywnosciowe pod angielska marka ,12 lat temu w anglii to prawie nic polskiego nie bylo i to angielskie zarcie supermarketach to byla tragedia ,teraz to sie troche poprawia i mozna zauwazyc ze podrabiaja juz nie tylko polskie ale i francuskie wyroby .

・ Ja nie chce mieć nic wspólnego z takimi, co nie chcieli mieć nic wspólnego z tym krajem i z tą mentalnością. Nagle wybrany naród zapomina o swoich korzeniach i przypomina im się, że pochodzą z Polski. Ot, żydowski łeb do interesów.

・ Szkopskie zarcie to pies zmielony z buda i lancuchem i panem .

・ Z typowo niemieckim zarciem to szalu nie ma .