トップページニュース・読み物>田尻 智 -幼少期の昆虫採集をビジネスに活かす-

オンラインストア
Amazon

Yahoo! ショッピング

楽天

ホテル予約
るるぶトラベル

JTB

トリップアドバイザー

Hotels.com

Satoshi Tajiri - jako dziecko zbierał owady, przekuł to w biznes warty miliardy dolarów

Pokemon Go przypomnia światu o marce, która przeżywała okres swojej największej popularności prawie 15 lat temu. Nie zmienia to jednak faktu, że globalny fenomen, jakim były pokemony, to przede wszystkim hitowa gra wideo na konsole przenośne Nintendo i biznes wart dziś miliardy dolarów. A zaczęło się od jednego chłopca z Tokio, który bardzo lubił zbierać owady. Satoshi Tajiri urodził się w 1965 roku w stolicy Japonii. Jego rodzina stanowiła doskonały przykład ułożonych ludzi z klasy średniej. Ojciec był sprzedawcą w salonie Nissana, matka natomiast zajmowała się domem. Jeszcze jako mało chłopiec Tajiri znalazł sobie dość niecodzienne hobby, jakim było kolekcjonowanie owadów. Jego największym marzeniem było bardzo długo zostać entomologiem i zmienić swoją dziecięcą pasję w naukową karierę. Inne dzieci przezywały go zresztą, jak sam wspomina "profesor Robal". Losy potoczyły się jednak nieco inaczej, ponieważ w życiu chłopca pojawił się demon... Siedem najdziwniejszych wydarzeń spowodowanych przez Pokemon GO ...a były nim gry wideo. Podobnie jak mnóstwo innych dzieciaków w połowie lat 70. Satoshi tracił swoje kieszonkowe na żetony w salonach gier, eksterminując kosmicznych najeźdźców w ukochanym Space Invaders firmy Taito. Nowa pasja pochłonęła nastolatka bez reszty i narobiła sporo zmartwień jego rodzicom, którzy widzieli, jak zapatrzona w nową technologię pociecha z coraz większym trudem przechodzi z klasy do klasy. Przełomem było pojawienie się w domu chłopaka konsoli Famicom, znanej u nas jako NES, lub też (dzięki napływającym z Rosji podróbkom) Pegasus. To wtedy Tajiri zaczął zastanawiać się nad tym, jak właściwie powstają gry wideo i uznał, że chciałby się kiedyś zająć ich tworzeniem. W wieku 16 lat wygrał nawet konkurs na najciekawszy koncept gry, ogłoszony przez firmę SEGA. Ojciec chciał, by przyszły twórca Pokemonów został elektrykiem, próbował nawet załatwić mu pracę. Tajiri postanowił jednak nie wybierać drogi wskazanej przez rodziciela, a zamiast normalnych studiów, wybrał dwuletni kurs informatyczny na jednym z uniwersytetów. Gry pochłonęły go zresztą tak bardzo, że postanowił założyć zina, którego nazwał Game Freak. Ręcznie pisany magazyn powstawał w latach 1981-1986 i opowiadał o scenie gier wideo z japońskich salonów Arcade. To właśnie wspomniany magazyn przyciągnął do Tajiriego młodego grafika imieniem Ken Sugimori. Był on później odpowiedzialny za zaprojektowanie pierwszych 151 oryginalnych pokemonów. Panowie doszli do wniosku, że chcą namieszać w świecie gier wideo i postanowili zamienić magazyn na firmę zajmującą się ich produkcją. Pomysł na stworzenie gry o kieszonkowych potworach przyszedł, gdy Tajiri po raz pierwszy zobaczył GameBoya, a dokładniej akcesorium nazywane Link Cable, które umożliwiało połączenie ze sobą dwóch konsol. Gra miała pozwalać zarówno na samotne kolekcjonowanie stworków, jak i wymianę z innymi graczami, oraz - przede wszystkim - rywalizację na polu bitwy. W 1990 roku poszedł z tym pomysłem do Nintendo. Przedstawiciele firmy byli pod wrażeniem profesjonalizmu chłopaka i pozwolili mu na realizację pomysłu. Produkcja pierwszej odsłony gry trwała aż sześć lat i niemal wykończyła zarówno firmę Game Freak, jak i samego twórcę. W wywiadach opowiadał, że miał dość nietypowy rytm pracy. Przez 24 godziny zajmował się bowiem swoim projektem, po czym na 12 godzin kładł się spać. Poza tym przez cały okres produkcji gry nie wypłacał sobie pensji, by móc utrzymać swoich pracowników, co poskutkowało tym, że do 30. roku życia mieszkał z ojcem. Przy okazji brał udział przy tworzeniu kilku gier Nintendo i poznał swojego największego rywala i mentora Shigeru Miyamoto, ojca Mario. Gdzieniegdzie można się natknąć na anegdotę, że znany z serialu animowanego o pokemonach Ash wzorowany jest na Tajirim, natomiast jego rywal Gary to właśnie szacowny pan Miyamoto. Zresztą w oryginalnej japońskiej wersji nazywają się oni kolejno Satoshi i Shigeru. Tuż przed premierą nic nie zapowiadało sukcesu gry o "kieszonkowych potworach". Popularność GameBoya spadała, a sam twórca wspomina, że produkcja gry była dla niego prawdziwą udręką. Ciężko stwierdzić, co tak naprawdę spowodowało, że gra stała się tak popularna. Z jednej strony gracze otrzymali całkiem solidnego RPG-a z otwartym światem i mnóstwem stworków do złapania. Z drugiej, była to pierwsza gra, która w 100 procentach wykorzystywała potencjał przenośnej konsoli Nintendo. (zresztą do dziś żartobliwie określa się kolejne generacje handheldów firmy: maszynkami do pokemonów). Tytuł nie przerażał też rodziców zatroskanych o brutalność kolejnych produkcji, ponieważ podobnie jak Shigeru Miyamoto, Satoshi nie chciał w swojej grze przemocy. To dlatego pokemon kończy walkę, będąc ogłuszonym/zmęczonym, a nie umierając. Wydaje się jednak, że grze najbardziej pomogły... miejskie legendy z mitycznym Mew na czele. W pewnym momencie pojawiła się plotka, że sami twórcy posiadają rzadkiego pokemona i przekazali go już komuś innemu. Miało to zachęcać do interakcji z innymi graczami, spowodowało jednak, że gra byłą na ustach wszystkich graczy w Kraju Kwitnącej Wiśni. Poszukiwanie Mew zmieniło się tam w prawdziwy popkulturowy fenomen i podtrzymywało zainteresowanie tytułem. Kolejnym gruntem niezwykle podatnym na "Kieszonkowe Potwory" okazały się Stany Zjednoczone, gdzie hitowa produkcja zawędrowała dwa lata po właściwej premierze. Niecały rok później "pokemania" ogarnęła niemal cały świat. Serial animowany był emitowany niemal na całym świecie, także w Polsce (gdzie gra była praktycznie niedostępna). Figurki, maskotki i wszelkie gadżety z Pikachu zalały sklepy, a pierwszy pełnometrażowy film z mitycznymi Mew i Mewtwo w roli głównej przyciągał do kin dzieci, którym udało się przekonać rodziców, że wcale nie dostaną ataku epilepsji, którym grożono we wszystkich brukowcach. Sama gra doczekała się też oskarżeń o demoniczne konotacje, jednak finalnie nawet Jan Paweł II przyznał, że w całym tym szaleństwie nie ma nic złego, a serial mówi przede wszystkim o przyjaźni, więc nie ma go za co potępiać. Satoshi brał bezpośrednio udział w produkcji kolejnych dwóch "generacji" stworków, chociaż jak sam przyznaje, już na samym początku nie miał całkowitej mocy decyzyjnej, co do tego, jak marka będzie się rozwijać. Zresztą, wybór Pikachu na maskotkę marki był decyzją całego zespołu, który nad nią pracował i miał czysto marketingowy charakter. Gdyby to jednak sam twórca mógł decydować, Ash miałby u swojego boku wodnego Poliwaga (miał go jednak Red, bohater poprzedzającego serial o kieszonkowych potworach japońskiego komiksu, którego kilka pierwszych tomów pojawiło się nawet w Polsce). Co robi dziś winny pokemonowemu szaleństwu Satoshi Tajiri? Ciągle sprawuje pieczę nad kolejnymi grami o kieszonkowych potworach, które niedługo doczekają się premiery siódmej generacji stworków (będzie ich więc ponad 800) i obserwuje, jak z dziecięcej pasji do zbierania owadów i nastoletniej fascynacji grami wideo, wyrosła marka, która rokrocznie zarabia miliardy dolarów i trwa w wyobraźni ludzi na całym świecie, czego dowodem jest szaleńcza wręcz popularność mobilnego Pokemon GO.

Satoru Iwata - wspominamy jedną z najważniejszych postaci branży gier
Shuigeru Miyamoto - skromny geniusz z Japonii

コメント(一部抜粋)


・ Mnóstwo pokemonów jest na Wiejskiej. Trzeba je tylko wyłapać i tresować. Reszta pokemonów rozeszła się po spółkach skarbu państwa i innych kolesiowych synekurach.

・ Ludzie są uzależnieni od gier i komputerów i komórek i dlatego są coraz bardziej porąbani. Dzieci całe dnie spędzają na grach i trzeba je wyganiać z domu, aby nie zapomniały jak wygląda podwórko. Gry, czy marki takie jak pokemon to masowy biznes.Pamiętacie jajka tamagotchi ?

・ Nie wara dziecko, tylko oni "biorą" naszą kasę z podatków (czasem bezczelnie kradną). Skoro nie zauważasz takich prostych rzeczy, to albo czerpiesz korzyści z tego, albo jesteś tępy jak młot.

・ to jest badanie, jak daleko można się posunąć, w gnojeniu ciemnego ludu

・ nie lepiej jak debil latać z telefonem. Dzieci do lat 7 jeszcze bym zrozumiał, ale stary chłop.

・ A ja polecam Kaczyńskiemu: zamiast się zajmować polityką, niech łapie pokemony! Mniej głupot narobi!

・ Ten świat jest coraz głupszy.

・ Niektórzy ludzie są normalnie porąbani....

・ jakim prostakiem ty jesteś, przeczytaj sobie co napisałeś i wystaw sobie ocenę / będzie niska zapewniam /