トップページニュース・読み物>キャロライン・ウォズニアッキ 全豪オープン2018優勝3

オンラインストア
Amazon

Yahoo! ショッピング

楽天

ホテル予約
るるぶトラベル

JTB

トリップアドバイザー

Hotels.com

Wielkie starcie Halep z Wozniacki. Grają nie tylko o triumf w Australian Open

W sobotnim finale w Melbourne zmierzą się Simona Halep i Caroline Wozniacki. Jedna z nich zdobędzie swój pierwszy wielkoszlemowy tytuł. Zwyciężczyni będzie też numerem 1.
Ostatnio często narzekano, że kobiecy tenis stał się chaotyczny i nieprzewidywalny. Może i tak, ale akurat w Australian Open wszystko wróciło na dobre, proste i równe tory. W sobotę na antypodach w najważniejszym spotkaniu turnieju rywalizować będą pierwsza (Rumunka) i druga (Dunka) rakieta świata. Która okaże się lepsza, będzie też jedynką.
Dla obu pań to trzeci w szlemie występ na najwyższym szczeblu. Trzeci, ale pierwszy w Melbourne. Halep dwukrotnie przegrywała finałowe bitwy podczas French Open w Paryżu, Wozniacki dwa razy w US Open w Nowym Jorku. Teraz którejś z nich atak się wreszcie powiedzie.
W tej wielkiej kumulacji – bo będzie to rzeczywiście bój o wszystko! – zagrają gwiazdy, które w tym turnieju broniły meczboli: „Caro” dwóch w drugiej rundzie z Janą Fett, jej przeciwniczka trzech w maratonie z Lauren Davis w trzeciej rundzie i dwóch w czwartkowym półfinale z Angelique Kerber, Trudno porównywać, w który pojedynek włożyła więcej wysiłku. Oba stały na niebotycznym poziomie. Ten w pierwszym tygodniu zakończył się wynikiem 6:4, 4:6, 15:13, ten w czwartek rezultatem 6:3, 4:6, 9:7. W obu Halep umierała, oba trafiły do panteonu najwspanialszych tenisowych spektakli w Australii.
Wozniacki po początkowych kłopotach unikała już w turnieju takich dramatów, choć i wczoraj demony na chwilę wróciły. W półfinale w 2011 roku Karolina prowadziła 6:3, 5:4 i zyskała meczbola z Na Li, ale wówczas się nagle zacięła. Teraz w identycznej sytuacji w półfinale z Elise Mertens ręka również zaczęła jej drżeć. Od sukcesu dzieliły ją dwie udane akcje, lecz zanim doprowadziła wszystko do szczęśliwego końca ponad kwadrans później, musiała jeszcze po drodze bronić piłek setowych. Ostatecznie 6:3, 7:6(2) dało jej jednak awans do finału.
- Przepraszam – zwróciła się do ojca-trenera Piotra i narzeczonego Davida Lee, którzy na trybunach mocno przeżywali niespodziewanie skomplikowaną końcówkę. Zawodniczka żartowała, że przysporzyła już tacie sporo siwych włosów, a narzeczonego, jeszcze z ciemniejszą fryzurą, pewnie też szybko to czeka.
Simona nie prezentowała po swoim występie tak szerokiego uśmiechu, ale też chwaliła się swoimi osiągnięciami. – Nie pamiętam, bym kiedykolwiek jednego dnia uzbierała 50 winnerów. Mam nadzieję, że to nie był mój pierwszy i ostatni raz – mówiła o ultraofensywnym nastawieniu w spotkaniu z Kerber. Gdy wchodziło w kluczową fazę, Boris Becker w niemieckim Eurosporcie wspominał o dziwnych decydujących partiach z udziałem Angie i jej rywalki z Konstancy. Andżelika to wielka wojowniczka i właśnie w takich momentach jest zwykle najgroźniejsza. Zwykle, ale nie w starciach z Halep. Ta wygrywała z nią wcześniej wszystkie zacięte trzysetówki. Wygrała także tę czwartą, oczywiście z dotychczasowych najważniejszą.
Najlepsze widowiska ogląda się wtedy, gdy sportowcy są wyposażeni w różne, choć zarazem równie groźne narzędzia, nagrody za zwycięstwo są identyczne, a koszty porażki też bardzo podobne. Na kortach rzadko mamy do czynienia z takimi sytuacjami. Sobotni mecz Halep z Wozniacki będzie jednym z nielicznych spełniających wszystkie te kryteria. W Australii liczą na wspaniały, niezapomniany finał.